Blog
-
Amerykanie kontra Polacy - dlaczego postawiłem na amerykańskiego trenera
Amerykanie kontra Polacy - dlaczego postawiłem na amerykańskiego trenera
29 lip 2025
Treningi
Byliśmy biegową potegą
Kiedy w 1961 r. pan Mulak został odsunięty od centralnego szkolenia, zabrakło nam człowieka tej klasy, co on. Czułem się sportowo i psychicznie gorzej. Zabrakło przygody, radości i dobrej atmosfery” – tłumaczył Zdzisław Krzyszkowiak, mistrz olimpijski, jeden z najsłynniejszych biegaczy i wychowanków Mulaka, powody zakończenia kariery sportowej.
Mulak wraz z grupą zapaleńców stworzyli od nowa system szkolenia, a także program umasowienia sportu. Dzięki temu już po kilku latach polscy lekkoatleci zaczęli odnosić wielkie sukcesy. Po wygranym przez Polskę lekkoatletycznym meczu z Niemcami Zachodnimi w 1957 r. prasa niemiecka nazwała Polaków Wunderteamem.

W latach 50-tych byliśmy potęgą światową w biegach. Plan był prosty. Zgromadzić wielu trenerów, specjalistów, biegaczy i zamknąć ich na odludziu. Potem dzieląc się wzajemnie wiedzą wypracować sposób na bicie rekordów i zdobywanie medali. Wtedy podglądały nas reprezentacje Włoch i Francji. Chcieli uczyć się od nas Niemcy. Prasa pisała, że Polacy w sposobie treningu o 15 lat przegoniliśmy świat. Co się stało, że obecnie to świat nas dogonił i przegonił?
Disclaimer: Treść tego artykułu nie ma na celu przedstawiania niepodważalnych prawd ani jedynej słusznej metody treningowej. Moim zamiarem nie jest krytykowanie, dyskredytowanie ani sugerowanie, że istnieje tylko jedno właściwe podejście do treningu. Zamiast tego, dzielę się różnymi ścieżkami i perspektywami prowadzącymi do osiągnięcia celów biegowych, jednocześnie zapraszając do otwartej i rzeczowej dyskusji.
Dlaczego tak wielu Amerykanów nagle biega maratony w 2:09 (lub szybciej)?
8 października 2023 r. Ryan Ford stanął na linii startu Maratonu w Chicago z ambitnym zadaniem.
Choć od dawna wierzył, że jego największy potencjał biegowy ujawni się w maratonie, nie był tam, by po raz pierwszy zmierzyć się z dystansem 42,2 km. Ten mało znany - drugi rok startujący jako profesjonalista - zawodnik miał za zadanie nadawać tempo grupie biegaczy celujących w wynik 2:08 lub lepszy. Wśród nich znajdował się obiecujący Amerykanin, Clayton Young.
Ford podjął wyzwanie i dowiózł grupę do połowy dystansu w czasie 1:03:40 (tempo 4:56 na milę), utrzymując to tempo aż do 30 km (18,6 mili) w czasie 1:30:53. Young kontynuował bieg i osiągnął przełomowy wynik: nową życiówkę 2:08:00, zaledwie 13 sekund za swoim partnerem treningowym Connerem Mantzem, który również poprawił rekord życiowy – 2:07:47.
Choć wysiłek Forda tego dnia przeszedł raczej bez echa, był jednym z katalizatorów obecnej fali sukcesów amerykańskich maratończyków.
— „Oczywiście, wtedy przebiegnięcie 30 km w tempie na 2:08 było trudne” — wspomina Ford. — „Wiedziałem, że najtrudniejszą częścią maratonu jest ostatnie 10 km, więc nie miałem jeszcze 2:08 w nogach. Ale ten bieg sprawił, że pomyślałem: może pewnego dnia tam dojdę.”
Amerykańska fala wyników poniżej 2:09 — przypadek czy zmiana pokoleniowa?
I ten dzień przyszedł szybko. W listopadzie zadebiutował w maratonie w Nowym Jorku z doskonałym wynikiem 2:11:08, zajmując 11. miejsce. Na wiosnę, w Bostonie, zajął 10. miejsce z wynikiem dokładnie 2:08:00 — identycznym z czasem, jaki pomógł uzyskać Youngowi w Chicago.
Tego samego dnia Mantz był czwarty (2:05:08), a Young siódmy (2:07:04). Były to jedne z siedmiu wyników poniżej 2:09 uzyskanych przez Amerykanów od października 2023. Choć nie są to jeszcze czasy z czołówki światowej, trend jest wyraźnie zwyżkowy.

Każdy maratończyk zna dreszczyk ciężkiego treningu—setki godzin spędzonych na długich wybieganiach, tempach i interwałach, prowadzących do tych 42,195 kilometrów, które mogą być zarówno chwałą, jak i porażką. Ale co tak naprawdę odróżnia maratończyków światowej klasy od przeciętnych? I jak system szkoleniowy wpływa na twój potencjał? I dlaczego zdecydowałem się przybliżyć wam właśnie amerykański system biegania.
W tym szczegółowym wpisie przeanalizujemy różnice w wynikach maratończyków z USA i Polski, korzystając z doświadczenia osobistego, badań i bezpośrednich porównań. Popatrzymy na kluczowe atuty Amerykanów, jak i systemowe przeszkody, które napotykamy my. Opowiem wam o swoim doswiadczeniu w treningu z Amerykanami ( nie mylić treningu w stylu amerykańskim) i spróbuje porównać go do naszego biegowego rynku.
Ucz się od najlepszych
Zacznijmy do mojego przykładu. Często porównuję zawodników z różnych krajów. Kontrast pomiędzy amerykańskimi a polskimi maratończykami jest szczególnie pouczający—nie tylko ze względu na różnice w wynikach, ale przede wszystkim przez filozofie systemowe, które kształtują biegaczy od najmłodszych lat.
Nie zaliczam się do zawodowych biegaczy a na pewno nie do elity:). Jednak pamietam, że sam zaczynając swoją przygodę z bieganiem w 2017 roku byłem totalnie "zielony" W tym czasie, każdy, nawet osoby nie mające o bieganiu pojęcia były dla mnie autorytetem. Nie wiedziałem nic o strefach tetna, interwałach, przebieżkach. Kompletny "beton"

Zacząłem od wspólnego biegania z lokalną grupą biegową. Miało to duży plus ale też minusy. Plusem była możliwość wspólnego spotkania się w gronie biegaczy, integracja, wspólna zabawa. Każdemu polecam znalezienie lokalnej grupy i rozpoczynanie biegania wśród pozytywnie zakreconych ludzi. Szczególnie na początku bieganie po prostu oznacza dobrą zabawę z przyjaciółmi. Wspólne zawody i motywację. Potem czar pryska i "księżniczka zamienia się w żabę"
Niestety zaczęły wychodzić minusy- łapałem dziwne przeciążenia i lekkie kontuzje i spostrzegłem, że proponowane treningi nie miały dla mnie ładu, składu i sensu. Pojawiło się sporo pytań a mało odpowiedzi.
Kto pyta nie błądzi
Ja lubię wiedzieć po co coś robię, dlaczego ma mi to pomóc, do czego doprowadzić, jakie są plusy i minusy. Lubię "dopytać" bo już taki jestem. Jeżeli wiesz jak coś działa, masz ogólną wiedzę to nikt cię nie oszuka i nie straci twojego cennego czasu. Nie wmówi ci, że masz robić tak - bo tak. Albo rób "to", bo ja tak robiłem i to działało. Albo - "skoro ja mam wynik 31 minut na dychę to wiem co robie a ty słuchaj i tyle".
Ja wyznaję zasadę -"Ucz się od mądrzejszych od siebie a nie koniecznie lepszych ". Jest takie powiedzenie- mądrego warto (dobrze) posłuchać". Wtedy zaczynasz zadawać pytania i jeżeli osoba nie jest w stanie sensownie na nie odpowiadać lub w ogóle nie odpowiada, to zaczyna być problem. Zaczynasz myśleć - ok - jest lepsza, ale czy dla mnie to ma sens? I nie chce tu nikogo obrazić. Nie chodzi - wiecie o taką ogólnie pojmowaną mądrość życiową, ale mądrość jako trener, przewodnik, autorytet.
Niestety, żeby wiedzieć czy ktoś jest w czymś dobry musisz potrafić to zweryfikować, wiedzieć jakie pytania zadawać lub samemu musisz się doszkolić.
Możesz też bezgranicznie komuś zaufać i na podstawie wyników jego zawodników postanowić z nim trenować. W końcu wynik zawsze się obroni. Ja z natury jestem nieufny więc wybrałem weryfikowanie różnych podejść do biegania na podstawie pytań i najpierw zabrałem się za pochłanianie wiedzy.
Poszukiwanie swojej drogi do celu
Rozumiem, że po to komuś ufamy, wybieramy trenera, żeby samemu nie tracić czasu na poszukiwanie swojej drogi. Ja miałem trochę czasu i chęci i zacząłem na własną rękę. Oczywiście od podstaw. Przeczytałem "Biegiem przez życie" i "Maraton. Trening i dieta" - Skarżyńskiego, "Jak zacząć biegać". Potem "Bieganie metodą Damielsa" - Danielsa, "Born to Run" - Mc Dougall, "Advanced marathoning" - Pfitzingera czy "Hansonów" i 40 innych tego typu pozycji głównie zagranicznych - angielsko języcznych. Niektóre były bardzo ciekawe, niektóre ciężko się czytało.

Potem przeczytałem kolejne pozycję w postaci e-booków proponowanych przez wydawnictwo AWF. Słuchajcie to nie jest jakaś wiedza z zakresu Rocket Science- każdy może ją zdobyć. Problem tylko w tym, że większości się tego nie chce robić.
Ja pogłębiałem wiedzę głównie po to by móc rozmawiać o bieganiu merytorycznie. Oczywiście brakowało mi doświadczenia, bo wiedza jest bardzo ważna, ale trzeba to wszystko umieć w praktyce wykorzystać. Mając jednak wiedzę łatwiej mi było szukać trenerów, z którymi rozmawiałem o praktycznym podejściu na podstawie wiedzy. Nie ma nic złego w różnych podejściach do treningu. Wręcz odwrotnie. Całe piękno tej dyscypliny polega na tym, że każdy ma różny sposób dojscia do celu. Ważne, żeby był on spójny, oparty na krytycznej analizie danych i wiedzy i jeszcze poparty doświadczeniem i wynikami. To niestety nie zawsze idzie w parze.
Uczenie się na błędach i wyciąganie wniosków
Codziennie w drodze do i z pracy słuchałem dziesiątek godzin podcastów, biegających trenerów i youtuberów. Wszystko, co oglądałem na YouTubie, dotyczyło biegania. Wszystkie podcasty, których słuchałem, były o biegaczach. To było wszystko, o czym myślałem i mówiłem. Nauczyłem się wiele, śledząc plany treningowe różnych biegaczy. Dzięki temu mogłem korzystać z ich doświadczenia. I wtedy zaczęły się prawdziwe postępy.
Szybko zacząłem dostrzegać, że zarówno i ta wiedza w książkach jak i przekazywana w sieci ciekawiej brzmi i jest sensowniejsza w wydaniu amerykańskim. Chciałem jednak dać szansę rodzimym trenerom. Zacząłem pisać do kilkunastu z nich. Wstępnie od większości dostałem zaproszenia do współpracy. Po wysłaniu najcześciej formularza o moim doświadczeniu biegowym - czy raczej jego braku :) - przechodziliśmy do wymiany maili lub esemesów. I na tym etapie praktycznie dochodziłem do wniosku, że to strata czasu. W 80% ci trenerzy podczas odpowiedzi na moje pytania o pomysł, strukturę szczegóły i formę treningu zaczynali rozmijać się z tym czego szukałem, lub ich wiedza nie nadążała za tym co już wiedziałem.
Tylko 3 trenerów mógłbym polecić z czystym sumieniem z czego dwóch było niedostępnych dla zwykłego "Kowalskiego" ( przynajmniej wtedy byli niedostępni).
UWAGA: Tu chciałbym mocno zaakcentować. Pisząc to nie mam zamiaru dyskredytować tych ludzi. Chodzi o to, że akurat w moim przypadku inwestowanie czasu w rzeczy, które już wiedziałem oraz w teorie, które mi nie pasowały było bez sensu. To trochę tak wyglądało, jak byście poszli na korepetycje z matematyki do ucznia z podstawówki sami bedąc profesorem uczelni matematycznej. Totalna strata czasu.
Nie chcę przez to powiedzieć, że ich metody czy treningi są złe czy nie przydadzą się komuś. Nie chcę też powiedzieć, że nie pomagają wielu biegaczom. Jednak nie czułem, że są w stanie pomóc mnie.
Postanowiłem dać polskiemu trenerowi szansę. Jeden sezon przygotowywałem się z planem jednego ze znanych trenerów biegaczy ( z życiówka w maratonie w okolicach 2 godzin kilkunastu minut. Chciałem mieć porównanie, zanim sprawdzę Amerykanów).
Trudne poczatki z Jankesami
Ponieważ wiedziałem jak wyglada współpraca z polskim trenerem to najpierw postanowiłem skontaktować się z jednym z amerykańskich trenerów sponsorowanym przez Hoka i poprosiłem o gotowy plan. Chciałem po pierwsze zobaczyć całą konstrukcję 16 tygodniowego planu, a po drugie nie miałem ochoty znowu pakować się w treningi 1-1.
To co od razu rzuciło mi się po otrzymaniu całego planu, to ciekawe zbudowanie periodyzacji oraz mocne wpływy filozofii Danielsa jak i Hansonów ( dla których ten trener biegał w młodości) Filozofia i teoria była dla mnie jasna ale zobaczyłem jak ciekawie można ją praktycznie wykorzystać. Sporo było biegów tempowych, fartleków, specyficznych biegów długich. Nie chcę tu wnikać w szczegóły, ale ogólnie plan był zbliżony do tego proponowanego przez Polaków. Większy nacisk położony był na biegi regeneracyjne i większą objętość.

Potem z ciekawości i żeby mieć porównanie eksperymentowałem z planami w oparciu o czujnik mocy z trenerem Palladino i w końcu z oryginalnym planem treningowym jaki udało mi się zdobyć, według którego biegacze grupy NAZ Elite przygotowywali się do US Olimpic Trails.
Ten plan pomimo, że przeznaczony dla elity ( dwoje biegaczy NAZ Elite biegnąc według tego planu zajęło miejsca w pierwszej trójce amerykańskich kwalifikacji olimpijskich), był dość prosty w swojej konstrukcji. Było sporo powtarzalnych jednostek i sporo długich biegów z przyspieszeniami na koniec. Były to inne plany, ale nie czułem, że mogą robić tak dużą różnicę w stosunku do tych co spotykamy u nas. Wiedziałem, że czegoś brakuje. Biegając według tych planów miałem poczucie, że trenuję według koncepcji amerykańskiej, ale NIE PO AMERYKAŃSKU jak Amerykanie. Brakowało czegoś czego nie potrafiłem jeszcze nazwać.
Wszystkie te miesiące pochłaniania wiedzy, eksperymentowania z planami oraz praktycznego ich wykorzystania doprowadziły mnie do momentu w którym byłem w stanie biegać dychę w czasie ok 41 min. ( poprawa względem pierwszej dychy o 12 minut), półmaraton w czasie ok 1:30:30 ( poprawa względem pierwszej połówki o 28 minut) i maratonu w około 3:14:00. ( poprawa względem pierwszego maratonu o 12 minut) I właśnie wtedy znalazłem jeden podcast i człowieka, który mówił językiem, który mnie przekonał, że to właściwy trener:) Postanowiłem się z nim skontaktować i odnalazłem FACTOR X, który robi różnicę. O co chodzi? Zanim o tym powiem to wróćmy do ogólnych przykładów.
Rozwój Młodzieży i Wyszukiwanie Talentów
Jednym z największych atutów USA jest dobrze zorganizowany i konkurencyjny system rozwoju młodzieży. Dzięki szkolnym zawodom w przełajach i lekkiej atletyce oraz silnym programom NCAA, Amerykanie wcześnie zaczynają specjalizację w biegach długodystansowych.
Przykładem są Conner Mantz i Clayton Young. Obaj przeszli z elity NCAA do maratonów poniżej 2:10 w wieku 20 kilku lat—co pokazuje, jak amerykański system przygotowuje do dystansu królewskiego.
Konkurencyjny system rozwoju wymusza także konkurencję wśród trenerów. Zostają najlepsi, którzy także często wywodzą się z tego samego systemu. Systemu, który naprawdę działa. Wystarczy wspomnieć, że w 2024 roku Mantz i Young zajęli odpowiednio pierwsze i drugie miejsce na amerykańskich kwalifikacjach olimpijskich, zdobywając bilety do Paryża jako jedyni, którzy spełnili minimum 2:08:10. Trzeci był Lenny Korir (2:09:57), który ostatecznie dostał miejsce na igrzyska dzięki światowemu rankingowi.
Na igrzyskach w Paryżu Mantz był ósmy, Young dziewiąty. Jesienią znowu świetnie pobiegli w Nowym Jorku, a potem poprawili się jeszcze bardziej w Bostonie. Ale oni nie są osamotnieni W ich ślady poszli inni:
CJ Albertson – 7. miejsce w Chicago (2:08:17)
Zach Panning – 10. w Chicago (2:09:16)
Biya Simbassa – w grudniu w Walencji 2:06:53
Matt Richtman – wygrał maraton w Los Angeles w 2:07:56
Alex Maier – wygrał Düsseldorf Marathon w 2:08:33
Andrew Colley – 5. miejsce w Pradze w 2:09:46
Haftu Knight – 2:09:37 w McKirdy Micro Marathon
Albertson – 2:08:55 w Ottawie miesiąc po Bostonie
W sumie 10 Amerykanów pobiegło poniżej 2:10 od października 2023, w tym pięciu w wieku 28 lat lub młodszych.
Programy szkolne z niską kontynuacją
W Polsce wielu młodych zaczyna przygodę ze sportem z pasji lub z zachęty rodziców. Trafiają do klubów, trenują, startują w zawodach. I wtedy zaczyna się gra o tzw. „punkty” – kluczowy element systemu szkolenia, przynajmniej w lekkiej atletyce. Im więcej punktów za wyniki, tym większe dofinansowanie dla klubu. Prosty, przejrzysty mechanizm… na papierze.
W praktyce ten system często prowadzi do wypalania młodych talentów. Trener, widząc potencjał, zamiast rozwijać go z myślą o przyszłości, stara się „wycisnąć” jak najwięcej tu i teraz. Bo punkty liczą się głównie w młodszych kategoriach – senior nie przynosi klubowi realnych korzyści, a wręcz generuje koszty. Dlatego długofalowy rozwój jest często ignorowany.
W małych klubach presja wyniku prowadzi do zbyt intensywnego treningu – zwłaszcza siłowego – już u 14–15-latków. Efekt? Szybki progres, dobre wyniki… a potem kontuzje, stagnacja i rozczarowanie. Wielu rezygnuje w wieku 18–19 lat, bo nie potrafią pogodzić się z tym, że kiedyś wygrywali, a dziś są przeciętni.
Przeciętność rodzi przeciętność i zadowala się przeciętnością. Nie tworzy dobrych biegaczy- trenerów - tylko przeciętnych. Jednak co ma zrobić perspektywiczny trener kiedy nie może pracować z najlepszymi biegaczami, elitą światową i nabierać doświadczenia. Takich trenerów jest jedynie kilku. Naprawdę dorównujących wiedzą i doświadczeniem światowej czołówce. Skoro jest tylko kilku to czy naprawdę jesteśmy skazani jako amatorzy i profesjonaliści na tych pozostałych?
Moja perspektywa
W czasach kiedy internet pozwala na nawiązywanie kontaktów nawet z osobami z odległych zakątków świata, możemy tak naprawdę korzystać z doświadczenia najróżniejszych trenerów, czasem ze znacznie większym doświadczeniem. Skoro podróżujemy po świecie poznając ludzi, zwiedzając miejsca jednocześnie doświadczając nowych ciekawych wrażeń, to dlaczego nie robić tego samego w przypadku treningu biegowego. Dlaczego mamy zamykać się w obrębie jednej kultury, jednego schematu? Znam ludzi, którzy nie jeżdżą za granice i nie zwiedzają świata uważając, że polskie morze jest najlepsze. No i super. Inni jeżdżą zwiedzając świat. Jak mówi znany komentator Dariusz Szpakowski - "są wybory"

Jako biegacze też je mamy. Przykładem są coraz częstsze migracje naszej elity i bieganie z zagranicznymi grupami. Trening z doświadczonym trenerem w wielokulturowej grupie za granica powoli robi się standardem. Sofia Ennaoui trenuje w Manchesterze w grupie z Keely Hodgkinson Aleksandrę Lisowska trenuje Belg Frans Mattens , Roksana Słupek trenuje w międzynarodowej grupie w Portugalii pod okiem trenera Paulo Sousy. Niektórzy biegacze studiują i biegają w Stanach Zjednoczonych czego doskonałym przykładem jest Klaudia Kazimierska czy Weronika Matuczczak.
No dobrze, ale to elita lub zawodowi biegacze. A co z ambitnymi amatorami? Też mamy wybór. Rozumiem, że niektórzy mogą czuć barierę związaną z językiem, obawy dotyczące tego czy ktoś z dużym doświadczeniem będzie chciał nam poświęcić czas ( skoro nie jesteśmy elita biegaczy)? Jednak zapewniam was, że otwartość tych ludzi i chęć pomocy są ogromne (pomijając zwykłe aspekty czysto finansowe). Sam tego doświadczyłem na wielu płaszczyznach. A skoro jednocześnie niepodważalne jest to, że amerykańscy zawodnicy mają więcej powodów do zadowolenia niż polska elita - pokazuje, że warto ich potpatrywać i korzystać z doświadczenia ich trenerów na każdym etapie waszego zaawansowania. Żyjemy w takich czasach, że jest to możliwe.
Wyjście ze swojej bańki
Faktycznie nawet będąc z boku tysiące kilometrów od swojej grupy biegowej TELOS, dzięki odpowiedniej komunikacji, mechanizmom wsparcia i zdrowej rywalizacji jestem w stanie z tego korzystać. Pamiętam jak w Sevilli chwile po maratonie siedziałem z ledwo poznanymi młodymi chłopakami ze Stanów. Spotkaliśmy się wszyscy na kolacji z okazji ukończonego maratonu. Ja byłem zaproszony przez znajomego z mojej grupy TELOS i tak poznałem innych. Rozmawiałem z jednym z nich, chłopakiem może 28 letnim. Rekord w maratonie 2:11. Tak sympatycznego otwartego faceta dobrze było posłuchać. Opowiedział mi o tym jak biega co robi, jak się poprawia, jak trenuje. Nie miał tajemnic, nie zgrywał niedostępnego. Śmiałem się, że u nas jest w pierwszej 10-tce najlepszych maratończyków. Powiedziałem, że mógłby być trenerem i dawać wskazówki nawet profesjonalnym biegaczom w naszym kraju. I wtedy powiedział coś co potem długo rezonowało w moich uszach.
"Sam ciągle sie uczę od mądrzejszych. Chcę biegać szybciej bo uważam, że mogę być szybszy. I dodał- "Wiesz, to że biegasz 2:11 nie robi z ciebie automatycznie trenera i autorytetu w bieganiu"
I wtedy opowiedział mi jak to wyglada z jego perspektywy i jakimi ludźmi się otacza. Uzmysłowiłem sobie, że często zamykamy się w swojej bańce a koncepcji i pomysłów na bieganie jest bez liku.
Droga z bieżni na ulicę
Dlaczego amerykański system i biegacze mają lepsze wyniki w maratonie?
To efekt wielu czynników: lepszych wyników na bieżni, wcześniejszego przechodzenia na maraton, lepszego treningu oraz bardziej agresywnego podejścia do wyścigów — mówi Pete Rea, trener grupy ZAP Endurance z Blowing Rock w Karolinie Północnej, gdzie trenuje Ford.
— „To dopiero wierzchołek góry lodowej” — mówi Rea. — „Technologia butów oczywiście ma znaczenie, ale biorąc pod uwagę, jak bardzo poprawili się amerykańscy biegacze na dystansach od 1500 do 10 000 m w ciągu ostatnich 8–10 lat, maraton jest kolejnym miejscem, gdzie zobaczymy przełomy. Widzieliśmy to już u kobiet — teraz czas na mężczyzn.”
Sky’s the limit
Mantz ma ambitne plany — w październiku w Chicago spróbuje pobić rekord USA Khalida Khannouchiego (2:05:38).
— „Ósme miejsce na igrzyskach jest fajne, 2:05 to dobry czas, ale chcę jeszcze szybciej” — mówi Mantz. — „Zmieniłem podejście: chcę rywalizować z każdym w stawce.”
Jego wynik 2:05:08 w Bostonie to drugi najlepszy czas w historii USA (po Ryanie Hallu – 2:04:58), ale nie kwalifikuje się jako rekord kraju, bo trasa w Bostonie nie spełnia kryteriów do uznania za oficjalny rekord.
Ford, patrząc na Mantza, mówi:
— „To imponujące, ale przecież kilka lat temu on też biegał 2:08. Więc czemu ja nie miałbym się tam znaleźć?”
Treningi, które działają
Treningi zmieniły się nie tylko przez technologię butów, ale także przez lepsze podejście do objętości i regeneracji. Zawodnicy ZAP biegają teraz:
18–20 powtórzeń po 1000 m (wcześniej było 10–11)
Tempo: od 3:12 do nawet 2:48/km (od 5:09 do 4:30/mila)
Objętość: 160–190 km tygodniowo
Dwa długie biegi: 22–24 mile co tydzień + 19–21 mil co 10 dni
— „Nigdy wcześniej nie robiliśmy tylu długich sesji” — mówi Rea. — „Dzięki nowym butom zawodnicy szybciej się regenerują. Wiemy też, że kluczem nie są same szybkie treningi, ale duża objętość pracy na umiarkowanym tempie.”
Z doświadczenia
Zostawmy elitarnych biegaczy i zastanówmy się jak z pracy z amerykańskim trenerem może skorzystać "amator". Jest wielu trenerów zza oceanu, którzy maja bardzo bogatą historię pracy najpierw z młodzieżą, na uczelniach a potem z wieloma doskonałymi zawodnikami elity. Są też tacy, którzy na tym nie poprzestają i od lat skutecznie potrafią przełożyć sposób jaki sprawdzał się u zawodowców na pracę z amatorami. Jednym z nich jest Steve Sisson.
Jego karierę jako trenera znajdziecie na naszej stronie. To co mu się udało doskonale zrobić to znaleźć idealne proporcje i przez lata wypracować sposób by środki treningowe jakie stosował u elitarnych biegaczy nawet z poziomu olimpijskiego przełożyć na ambitnych amatorów. Tym co mi się spodobało u niego to, że powiedział, że amatorzy mogą trenować tak samo jak zawodowcy - oczywiście stosując odpowiednie proporcje. Tych proporcji szukał przez lata pracy z tysiącami amatorów zarówno w grupie biegowej Rogue jak i Telos.

Makrocykle jakie wypracował dla różnych dystansów są bliskie ideału jaki wyznaje w swojej koncepcji i pomysłowi na bieganie. I co najważniejsze sprawdzają się to u amatorów. Jednocześnie nie musiał szukać kompromisów tylko dostosował proces. Nie dość, że ma treningi dla poszczególnych dystansów, ale też dla konkretnych specyficznych zawodów typu Boston, Berlin, Chicago, CIM itp. Sesje treningowe sa niesamowicie dobrze opisane w szczegółach. Odpowiadają na pytanie jak wykonać trening, czego się spodziewać, po co go wykonywać i co ma on nam dać. Dodatkowo często opis treningu poszerzony jest o kontekst historyczny, jacy zawodnicy i kiedy go wykonywali a dodatkowo znajdujemy także doświadczenia biegaczy z naszej grupy opisujących wrażenia po jego wykonaniu.
Ogólnie jego treningi są nastawione na rozwijanie ekonomi biegania, szybkości i biegach długich. Nic odkrywczego pomyślicie. I macie rację. Jednak sposób ułożenia, przemyślana strategia długoterminowa oraz najważniejsza rzecz, której chyba wielu trenerów nie dostrzega. Nie ma treningów bezcelowych. każdy trening odpowiada na jedno najważniejsze pytanie- Czego od nas wymaga dany dystans na zawodach? Jeżeli jest to maraton to bedą inne treningi kluczowe, jeżeli jest to dycha to inne. Te treningi obudowane są treningami szybkości poprawiającymi ekonomię biegania. Oburzycie się, ale jak to to przecież oczywiste... też tak biegam... mam kluczowe treningi do maratonu.
Nie ma idealnego treningu są jedynie różne podejścia do biegania. Niekiedy drobne zmiany powodują wielkie różnice. Steve jako trener ma określoną filozofię treningową, która go prowadzi, ale bierze pod uwagę wiele różnych czynników. Zastanawia się, gdzie zawodnik ma największy potencjał do poprawy, jaki jest profil biegu, czy coś trzeba dostosować — zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. W szczególności mentalnym. Wprowadzenie Mission Protocol to cos czego u nas nie spotyka się często, lub nie ma w ogóle.
Co możesz zrobić, aby każdy bieg był odrobinę bardziej efektywny, to ustalenie intencji przed jego rozpoczęciem. Na przykład przy łatwym biegu twoją intencją może być po prostu skupienie się na regeneracji i biegnięcie naprawdę spokojnym tempem — taki typ biegu, w którym „zatrzymujesz się, żeby powąchać kwiaty”. Ciesz się widokiem przed sobą, doceń swoje ciało. Każda z tych rzeczy — albo wszystkie razem — to świetne intencje na lekki bieg.
W dzień treningu szybkościowego twoją intencją może być wspieranie samego siebie w pozytywny sposób, niezależnie od tego, co się wydarzy. Albo może chodzić o to, by dobrze rozłożyć tempo, tak aby skończyć mocno. Cokolwiek to będzie — poświęć chwilę, by świadomie ustawić intencję.
Po biegu porównaj jak założenia treningowe "zbiegły się z twoimi intencjami" i wyciągnij wnioski. Omawiając to z trenerem łatwiej bedzie ci takze "ćwiczyć" sferę mentalną. To wszystko zajmuje tylko krótką chwilę a może naprawdę wpłynąć nie tylko na to, jak przebiegnie twój trening, ale też na to, jak potoczy się reszta twojego dnia.
Droga do 2028 roku
Ford i Richtman zrezygnowali z udziału w Mistrzostwach Świata w Tokio, by skupić się na jesiennym maratonie — prawdopodobnie w Chicago lub Nowym Jorku.
Ich agent, Josh Cox, uważa, że trzeci maraton dla obu może być przełomowy:
— „Kiedyś mówiło się: dwa maratony to nauka, trzeci to pokazanie wszystkiego. A oni już w pierwszym i drugim pobiegli genialnie.”
Przed kwalifikacjami olimpijskimi 2020 tylko czterech Amerykanów miało wyniki poniżej 2:10. W 2024 roku było ich już 12, z czego 5 pobiegło poniżej 2:09.
Choć lokalizacja i data kwalifikacji do igrzysk 2028 jeszcze nie są znane, prawdopodobnie odbędą się w styczniu lub lutym.
— „Kwalifikacje do igrzysk w 2028 roku będą niesamowicie trudne” — mówi Simbassa. — „Wszyscy ciężko trenują i korzystają z technologii. Trzeba być w topowej formie — i mieć trochę szczęścia. Bo nic nie dzieje się z tyłu stawki.”
Podsumowanie: Systemowe Fundamenty Sukcesu
Gdy przyjrzycie się treningowi dziesięciu ostatnich zwycięzców Maratonu Bostońskiego, zauważycie pewne podobieństwa, ale także istotne różnice. To samo dotyczyłoby biegu takiego jak Western States. Choć można wskazać pewne dobre praktyki, obecnie nie istnieje jeden najlepszy sposób treningu dla wszystkich. Niektórzy biegacze odkrywają nawet, że dany styl treningu działał świetnie przez lata, ale nagle przestają robić postępy — i wtedy trzeba coś zmienić, by móc się dalej rozwijać. Dzisiaj ważniejszy staje się cały długoterminowy pomysł i system wspierania biegacza. Sam plan treningowy to za mało. Umiejętne prowadzenie zawodnika od podstawówki przez liceum i studia często przez kilku trenerów wymaga spójnej wypracowanej koncepcji i zaprojektowania całej "drogi" Na poziomie amatorskim podobnie a nawet może bardziej system wsparcia biegacza poprzez wiedze, doświadczenie i zwrócenie uwagi na zagrożenia związane z wiekiem czy niedostatki formy mają ogromne znaczenie.

Z doświadczenia wiem, że wśród elitarnych biegaczy ulicznych znajdziecie różne typy treningów oraz różne sposoby ich rozplanowania w cyklu przygotowawczym. Wiem bo miałem przed oczami sporo planów dla tzw. elity. Jeśli spojrzysz na elitarnych biegaczy trailowych lub ultramaratończyków, zobaczysz jeszcze większą różnorodność — zarówno w tygodniowym kilometrażu, jak i tygodniowych sumach przewyższeń. Dotyczy to nawet elitarnych zawodników przygotowujących się do dokładnie tego samego biegu.
Ze swoich doświadczeń z wieloma gotowymi planami treningowymi już teraz wiem, że nie zainwestowałbym w nie więcej niż kilkunastu złotych. Dalej twierdzę, że to może być ciekawy gotowy produkt, który wprowadza cie w filozofię danego treningu czy sposób patrzenia na świat biegowy danego trenera i może być sprawdzeniem tej filozofii zanim zainwestujesz we współpracę jeden na jeden. Jeżeli ktoś wam proponuje plan np na złamanie 40 minut na 10 km za powiedzmy 200 PLN lub więcej, to zastanówcie się czy to ma sens. Ja uważam, że nie ma. A mówię to na podstawie wielu planów jakie widziałem. Zresztą obecnie w dobie super aplikacji typu Runna czy nawet trener "z Gatrmina" gotowy plan za takie pieniądze nie jest wam potrzebny.
Natomiast polecam szukać planów za kilka złotych by sprawdzić trenera zanim zaangażujecie się we współprace z nim za wiele większe pieniądze. Takie plany macie także na naszej stronie. Kosztują niewiele więcej jak kawa na mieście i służą temu byście sprawdzili, czy odpowiada wam taki styl treningu zanim rozpoczniecie ewentualną współprace z trenerem.
Pora na konkretne statystyki które mogą was przekonać
Tym co tu pisze chcę was przekonać do tego abyście otworzyli się na świat. Dali sobie szansę sprawdzić cos co się sprawdza u Amerykanów i co jest dla was dzisiaj w zasięgu ręki. Bez barier językowych czy technicznych.
Krótko jak JA "staruszek biegowy" koleś mający już swoje lata na karku radzę sobie dzięki temu, że od ponad dwóch lat biegam nie jak Amerykanie, ale z Amerykanami i trenerem Stevem Sissonem.
W ciągu tego czasu postawiliśmy na dobrą zabawę i regularny trening. NA zbudowanie ekonomiki biegania i szybkość. Nie odpuszczaliśmy wytrzymałości i sporej ilości biegów powyżej 32 km.
W marcu pobiegłem dychę w 37:27. ( w okresie współpracy poprawiłem się o 3 minuty)
Półmaraton w kwietniu 1:21:28 ( w okresie współpracy poprawiłem się o 9 minut )
Maraton w Chicago mam zamiar pobiec poniżej 2:55:00 Już niebawem na stronie znajdziecie podsumowanie pierwszego okresu przygotowań do Chicago.
W tamtym roku Steve przekonał mnie żebym po półrocznych problemach zdrowotnych pobiegł maraton w Berlinie dla siebie dla zabawy i żebym cieszył się biegiem. Celem było udowodnienie mi, że mogę przebiec maraton negative splitem i na końcu przyśpieszyć i mieć przy tym sporo radości. Nie wierzyłem, ale zaufałem

To był do tej pory najlepszy maraton w mojej karierze. Biegłem ich kilka i zawsze cierpiałem na końcu. Rok temu- wtedy w Berlinie pobiegłem mijając na ostatnich 2 km setki biegaczy, przyspieszałem do końca przed metą uśmiechając się przebijając piątki z kibicami. Skończyłem w 3:07:14. Mogłem pobiec szybciej ale nie miało to znaczenia. Bo pobiegłem by odblokować się mentalnie. I w końcu w Chicago che pobiec na maksa.
Dla niektórych z was to nie są wyniki imponujące. Jednak życzę wam byście w wieku 50 lat tak szybko biegali. Bo uwierzcie z wiekiem trenowanie jest coraz trudniejsze :)
Zaufanie do tego, co robisz — lub do swojego trenera — jest kluczowe. Jeśli nie wierzysz w swój plan, będzie ci o wiele trudniej czerpać z niego korzyści. Dla mnie dobra praca trenerska nie polega na tym, żeby mówić: „Jestem najlepszy”, żeby poczuć się lepiej lub zbudować autorytet. Chodzi o to, by brać pod uwagę fakt, że istnieje wiele dobrych sposobów trenowania — i naprawdę mieć to na uwadze, kiedy wybieramy swoją biegową drogę. Ta droga jest obecnie ogólnodostępna i można czerpać z doświadczenia zagranicznych trenerów do czego mocno zachęcam.
Podobne Posty
27 lip 2025
Treningi
24 lip 2025
Treningi
18 lip 2025
Treningi
Rozpocznij Przygodę z Amerykańskim Systemem Treningowym
Pobierz bezpłatny 7-dniowy plan treningowy oparty na metodologii Telos i przekonaj się, jak amerykański system treningowy może zmienić Twoje bieganie. Dodatkowo otrzymasz praktyczne wskazówki, jak analizować swoje treningi.